Drugą po miłości do podróży jest moja miłość do jedzenia.
Kiedy jestem w stanie zanurzyć się w innej kulturze poprzez rozkoszowanie się ich tradycyjnymi potrawami, czuję się z nimi związany.
Dorastając w Trinidadzie i Tobago („Trinbago”), moja podróż z jedzeniem była z założenia różnorodna. Dzięki wpływom kolonialnym angielskim, francuskim i hiszpańskim, a także praktykom żywieniowym z Afryki, Indii Wschodnich, Chin, a teraz także Wenezueli, jedzenie w Trinbago to prawdziwy tygiel.
Jednak większość mojej formalnej edukacji żywieniowej skupiała się na piramidzie żywieniowej, a teraz na przewodniku MyPlate Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) – koncepcjach, które nie są zgodne z wieloma tradycyjnymi posiłkami.
Podczas gdy MyPlate pokazuje, że zbilansowany talerz powinien składać się w połowie z warzyw nieskrobiowych, w jednej czwartej z białka i w jednej czwartej z ziaren, tradycyjne dania jednogarnkowe łączą te grupy żywności w posiłek, który nie może być wyraźnie porcjowany na talerzu.
Na przykład, niepraktyczne jest podanie pelau – karaibskiego dania jednogarnkowego z karmelizowanym kurczakiem, gotowanym na parze ryżem, groszkiem gołębim oraz szeregiem warzyw i przypraw – w ramach szablonu MyPlate.
Jako dietetyk i miłośnik jedzenia, stałem się więc zdezorientowany i sfrustrowany, gdy próbowałem stworzyć kulturowo kompetentne zdrowe posiłki.
Zaczęłam się zastanawiać: „Czy te tradycyjne posiłki są naprawdę zdrowe, skoro nie pasują do formy MyPlate, czy też przyjęte na Zachodzie rozumienie zdrowych, zbilansowanych posiłków pozbawione jest kompetencji kulturowych?”.
Dopiero w ostatnich latach udało mi się rozwinąć koncepcję zdrowego odżywiania, która obejmuje niuanse żywności kulturowej i inkluzywności.